wtorek, 8 kwietnia 2014

Anlologia literatury z drutem w tle



w oparach absurdu:

Hermann Harry Schmitz: Trzy bajki bez morału
Kogut i dżdżownica
Pewnego piątku po wypiciu porannej kawy, pan dżdżownica rzekł do swej żony:
- Posłuchaj no Władziu, straszny tu zaduch, wypełznę troszku na górę, by się przewietrzyć.
- Mój Boże, Kacperku – przeraziła się dżdżownica – uważaj mi tylko, by ci się co złego nie przytrafiło. Wiesz przecież, że szczególnie kury są niewiarygodnie chamskie i bezwzględne.
- Jestem fatalistą – stwierdził pan dżdżownica zwięźle i pożegnał się z żoną.
Poczciwa dżdżownica cichutko popłakując odprowadziła męża wzrokiem, aż zniknął za zakrętem tunelu.
W tym samym czasie w kurniku kogut awanturował się ze swymi kurami.
- Mam już serdecznie dosyć żarcia samego ziarna. Skoro dbają tu o nie w tak mierny sposób, sam sobie czegoś poszukam na zewnątrz. Kiedy to ja zjadłem ostatnią dżdżownicę? – zaatakował swą ulubioną kurę Matyldę.
- W zielone świątki – wyjąkała Matylda ze skruchą w głosie.
Kogut trzasnął drzwiami i ruszył na podwórze. –
Tymczasem pan dżdżownica wypełzł już na powierzchnię i właśnie opuszczał otwór.
- A niech mnie! Jestem zgubiony – wymamrotał przerażony zauważywszy koguta, który właśnie dostrzegł wytęskniony smakołyk i szybkim krokiem zbliżał się do niego.
Kogut już się nachylał, by połknąć swą ofiarę, gdy pan dżdżownica wyciągnął się na swej całej długości prosto jak świeca i mówi do koguta:
- Przepraszam, jestem drutem skarpetkowym.
Kogut odskoczył natychmiast, gdyż nie lubił drutów skarpetkowych i bąknął zmieszany:
- Najmocniej przepraszam – ukłonił się lekko i poszedł sobie.
Pan dżdżownica zaśmiał się w kułak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz