Powstała z nieco ponad 2 motków baby merino Dropsa w kolorze grafitowym, przerabianych podwójną nitką .
Historia tej czapki jest taka: zrobiłam piękną czapkę podchoinkową ponad rok temu dla małżonka mego, który ma głowę nienaturalnie dużą. Ale przesadziłam z szacunkami i czapa była zbyt obszerna. A wiadomo - nie miałam jak przymierzyć.
Więc czapka leżała rok w szufladzie, po czem została spruta. Postanowiłam zrobić coś z gotowego wzoru, warkoczowego i na tyle mięsistego, by nie przepuszczało wietrznych powiewów i grzało.
Wybrałam to, z tym że prawe o. postanowiłam przerabiać jako przekręcone - sobie na zgubę. Gdyż dwie nitki i tak dość grubego merino przerabiałam na KP 3,5 i to dość ciasno plus przekręcone oczka i do tego kilka z nich w co drugim okrążeniu przerabiałam po dwa razem - to była prawdziwa droga przez mękę!!! Okupiona boleśnie pokłutym kciukiem i wskazującym.
Do tego okazuje się, że czapa jest zbyt płytka, "nie zakrywa całych uszu" i będę musiała pruć...
czapa z cieniem fotografa: