Postanowiłam wreszcie zabrać się za filcowanie.
Od ponad roku gromadzę materiał różnej maści: czesankę oczywiście, loki, pasma jedwabiu, lnu, folie, otulinę do rur itp.
W tzw. międzyczasie moje dzieci już niejednokrotnie czyniły użytek z czesanki, która służyła za włosy do aktualnie wytwarzanych kukiełek [pozwoliłam Julii uszczknąć nieco z ohydnego pomarańczu, a ona z plastikowych łyżek wyczarowała całą rodzinę Weasleyów].
Więc pewnego wieczoru postanowiłam spróbować sfilcować pierwszy szal.
Wybrałam kolor fuksji. Rychło się jednak okazało, że mam za mało czesanki i musiałam środek wypełnić pościelowym różem...
Te esy- floresy powstały ze sprutego Polarisa -stąd te fale. [kiedyś chciałam zrobić sobie filcowany plecak, ale tuż przed włożeniem go do pralki doszłam do wniosku, ze waży prawie kilogram i że i tak nie będę go nosić, więc mam niezły zapasik Dropsiej włóczki do filcowania].
Szal ma ogromne dziury, ale to co te dziury otacza - cała reszta - jest solidnie ubita!
Mimo wielkich niedoskonałości ma swój urok i będę go nosiła!
Ale co się działo dnia następnego!
Zachęcona względnym sukcesem, postanowiłam tym razem wykonać szal bez dziur i znacznie większy.
Poprzedni szal filcowałam około trzech godzin, więc optymistycznie zaczęłam robotę nad szalem karmazynowym po pracy około piątej. Rozłożyłam się na podłodze w kuchni:szal miał być długi a mój stół ma metr sześćdziesiąt. O szóstej przyszedł do nas z wizytą kum z dziećmi.Właśnie gdy kończyłam układać drugą warstwę czesanki. Pomimo tego, że wszystko zwinęłam w szalu znalazły się kawałki sera żółtego, liście, paprochy i inne potworności. Do roboty zabrałam się ponownie o ósmej [dwudziestej]. Filcowałam bez wytchnienia, do drugiej, kiedy to mój małżonek powiedział, że mi odbiło i że mam się natychmiast kłaść do łóżka!
Gdy wstałam nazajutrz nie było na moim ciele jednego miejsca, które by mnie nie bolało!!! Mam zakwasy nawet w łydkach! A to nie koniec, filcowałam dalsze dwie godziny, po czym dałam pokój. Szal ma prawie trzy metry!!!
Fuksja bardziej mi się podoba...
Piekne. Musialas sie niezle napracowac :)
OdpowiedzUsuńTo prawdziwie ciężka, intensywna fizyczna praca, całkowicie [!!!] różna od machania drutkami. Ale i na efekty nie trzeba długo czekać.
Usuń