poniedziałek, 14 sierpnia 2017

normals z pręgą

z błękitnego bourette - mojego ulubionego zgrzebnego jedwabiu. CHoć taki zwykły i w założeniu robiony według wzoru Besjes,
to, po mojemu - z szeregiem pręg, skosami na ramiona i szerszą pachą i rękawem. [Mimo tego, że szeroki i tak się wypycha - co widać.]

Eksploatuję niemiłosiernie, bo w Berlinie daleko do upałów, raczej solidne 24 stopnie, ranki zimne - gardło boli mnie bezustannie.






















 tył z przesuniętą asymetrycznie pręgą - by nie było nudy!















W tle widać dziedziniec i elewację pałacu Grophiusa - muzeum na wystawy czasowe. Wybraliśmy się wczoraj na wystawę z okazji 500-lecia reformacji. Jeśli mieliście w panie ją zwiedzić - SZCZERZE ODRADZAM! Szkoda nerwów, czasu i pieniędzy. Jest tak słaba koncepcyjnie, estetycznie i materiałowo, a przy tym tak banalna i poprawna politycznie, że zęby bolą!!!

Aby nie kończyć przykrym akcentem: dzieciaki w śródmiejskim Tierparku:  













2 komentarze:

  1. Sweter rewelacyjny! Luźny, asymetryczny taki jakie lubię najbardziej. Wzięłam ze sobą burette, więc mnie zainspirowałaś. jUż jestem dobrze ukierunkowana.
    A dzieciaki to słodziaki są. Moje już dorosłe niestety, to zachwycam się cudzymi. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorosłe, ale nie mniej fantastyczne!
    A bourette wielbię jako dziewiarka i użytkownik - to mój trzeci sweter z tej włóczki - świetenie nadaje się na lato, tak, by coś na siebie narzucić wieczorem, lub w mocno klimatyzowanym pomieszczeniu!

    OdpowiedzUsuń