niedziela, 8 listopada 2015

Antyadela

Antyadela, o której pisałam w poprzednim poście powstała ze złości i z zazdrości. Obie już mi przeszły. Przeszły na tyle, że choć w jedwabnym naciągadle chodzę intensywnie już drugi tydzień, nie mogłam się zmobilizować, do udokumentowania go tu.

Dziś dopiero, po dłuuugiej podróży z Wrocławia do Heidelbergu udało mi się namówić zmusić Karolinę, do cyknięcia paru fot. [Do czego podeszła z wielkim sceptycyzmem - pewnie ma rację...]

Zamieszczam wszystkie dostępne zdjęcia. Z jesiennego ogrodu przypałacowego.




 guzik kazała wziąć Magda. Powiedziała ten i żaden inny! Jak zwykle miała rację.


 a ta noga, to czyja?

Antyadela to nic specjalnego, ot szara mysz, o zbyt luźnym karczku. Ale jest niezwykle wygodna i przemoja.

dane tech raz jeszcze: Tweed Seta Lang Yarns na KP 3,5 listwy na 2,5 żółtego 3 motki, srebrnego nie wiem. Ten tweed jest cudowny!!! Jeszcze do niego wrócę.


Zostałam szczęśliwą testerką Los Hervideros - kolejnego projektu Asji.  
 Dla Danoka:

a taki mam widok z miejsca przy którym siedzę od rana do nocy:



2 komentarze:

  1. Heidelberg jest fajnym miejscem,choć akurat niewiele go pokazałaś. Adela prezentuje się wdzięcznie, umiejętnie nie pokazałaś luźnego karczku, więc nie ma się do czego przyczepić. Dla mnie wygląda rewelacyjnie, to jest mój fason:)

    OdpowiedzUsuń
  2. haha, po prostu nie umiem robic zdjec, az taka wielka sceptyczka nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń