niedziela, 28 czerwca 2015

dla Kamili i Wojtka

Nie zgłaszałam się ostatnio, bo koniec semestru i sesja. No właśnie koniec...
Aż łza się w oku kręci - cóż to za reakcja na początek wakacji? A jednak!

- bo dawno nie miałam tak satysfakcjonującego semestru, tak dobrych, dobranych i pogodnych grup!!!

Aż, z tego wszystkiego, minął mi kryzys [tzw. wypalenia zawodowego połączony z ogólnym brakiem sensu], który leczyłam kompulsywnym dzierganiem.

Przepełniona euforią zabiorę się jednak poważnie za pisanie brzydkiej rzeczy na "h"
- więc projektów dziewiarskich zdecydowanie ubędzie...

Ale póki co...
gdyż nic innego mi nie pozostaje
tak na przejście z jednego świata do drugiego
na dowód (odwzajemnianej) sympatii
prezentuję dwie chusty, które zrobiłam dla moich ulubionych studentów
[kolejność wersów przypadkowa - kombinujcie!]




Pierwsza to kolejny Stephen West - dla Wojtka, a druga to (wariacja na temat) "Pleat up!" Hani Maciejewskiej -  dla Kamili.

Zastanawiałam się wprawdzie nad "Mil Pasos" Asji, by dla ulubionych studentów dobrać moich ulubionych projektantów (którzy z resztą - nomen omen - pasują do siebie jak East & West jak Orient i Occident :)) Wybaczcie! - same widzicie jak mnie ponosi!!!  Jednak Mil Pasos nie pasuje do Kamili, która jest osóbką niezwykle radosną i radością zarażającą wszystkich wokół. Ale przy tym zadziorną. Na zajęciach zawsze potrafiła zadbać o nieoczekiwany zwrot akcji, często na tyle absurdalny, że mnie samą wprawiał w osłupienie. Na przykład gdy bardzo gwałtownie zgłosiła obawę, że podmiot liryczny zaraz popełni samobójstwo wyskakując z okna, przy którym stoi etc.
[Nadmienię jeszcze, że Kamila - od kiedy ją znam - konsekwentnie trzyma swoje długopisy we włóczkowym piórniku, ręcznie robionym na szydełku.]
Więc oto chusta dla niej:  







dane techniczne:
druty 4.5 chiao(coś)- mogą być [sprawdzają się bardzo w magic loopie, który masakruje żyłki!!!], jednak drewniane KP nadal darzę miłością najczystszą.
włóczka: farbowany przeze mnie Bomull-Lin Dropsa i różne inne kolorowe nitki bawełniane.
(odkryłam, że końcówki można chować w tych 'wałeczkach', które wzór Pleat up! przewiduje)



Dla Wojtka klasyczny West: Barndom. [przy czym projektant jest postacią  k l u c z o w ą!]
Wojciech, choć szczęśliwy (Feliks) jest podszyty melancholią, więc błękity okazały się czymś absolutnie oczywistym. Do tego promyk ochry, by tę melancholię nieco rozpędzić, no i  marsala - konieczna w tym sezonie. A może to nie marsala tylko zwykła wiśnia? Dla wiśni wi(ja)śni(eni)a  nie mam.





Wszystkie nitki to Gamma Langa na 5.0 KP.

Obie chusty osobiście przetestowałam, noszą się dobrze, choć:
- wojtkowa jest ogromna, wiadomo - męska.
- lniana, jak to lniana, nieco sztywna, ale nieźle leży.


W międzyczasie na e-dziewiarkowej loterii wygrałam yaka!!! którego już przerobiłam na dość awangardowy sweter.
niebawem pokażę

niedziela, 7 czerwca 2015

stary leń

a tak na prawdę to len
stary,

dropsowy, linem zwany, którego już nie produkują...
Leżał ci on u mnie już chyba ze dwa lata. Cztery motki białe i jeden granatowy, pocięte na kawałki, gdyż dziergałam z niego sweterek w cienkie, acz nieregularne pasy. Sweterek też w kawałkach... Jeden z pierwszych, za jakie się zabrałam chwyciwszy za druty.

No i naturalnie do niczego!

Sprułam i - wiedząc, że ilość jest mierna, włóczka wycofana - wyczekiwałam jakiegoś natchnienia.

Minęło czasu mało wiele, kiedy na półce słynnej kartonowej na Karmelkowej wypatrzyłam taki czerwony raczej-len - pozbawiony banderolki motek. Motek, który okazał się brakującym ogniwem!

Model Vitamin D  Heidi Kirrmaier, także już znacznie trąci myszką, ale może właśnie dlatego pasuje do tego nieświeżego lnu.

Bardzo mnie pozytywnie zdziwiło to, że gotowa dzianina nie żyje własnym życiem - nie skręca się, nie wygina, nie wyciąga!!! A właściwie się z tym liczyłam.

Noszę bardzo chętnie i często!