Testuję, testuję, zębami zgrzytam. Doszłam do wniosku, że jestem zupełnie rozpieszczona przez Asję! I jej przemyślne opisy. Bo to sztuka: raz wymyślić dzianinę, a dwa zamknąć ją w logiczne formuły. To matematyka wyższego rzędu!
Dobra, w sumie sweterek będzie fajny, tak sądzę.
Do testu potrzeba było włóczki na druty 4,0 próbka 19 o. = 10 cm.
Pisałam, że tej wiosny już do wełen nie wrócę, więc rozglądałam się [w mych zasobach i nie tylko] za czymś odpowiednim, no i wpadł mi w łapy Muskat Dropsa - bawełniany grubas zakupiony dwa lata temu i leżący z uwagi na mdły kolor brzoskwini.
Spontanicznie postanowiłam przefarbować go na jakiś konkretny kolor.
Błyskiem został przewinięty [osiem motków]
1. zwinięty w ścisłe precle.
2. w małym garnku przygotowałam wodę z niewielką ilością farby popielatej. [Farba i sól]
3. w gotującej się wodzie zanurzyłam na jakieś pięć minut jedynie końcówki precli [koniecznie trzeba mieć grubsze rękawice gumowe, bo parzy, jak się trzyma te precle].
4. w dużym garze rozprowadziłam całe opakowanie farbki amarantowej i wrzuciłam do niej wszystkie precle, które po paru minutach wypiły cały kolor.
5. precle wyjęłam, rozwinęłam,
6. do tej wody po amarancie wsypałam pół paczki farbki różowej i po zagotowaniu się wody wrzuciłam rozwinięte precle.
7. precle wypłukałam w wodzie i wymoczyłam w wodzie z octem
GOTOWE
motków było osiem - o kilkanaście metrów więcej niż w opisie testowanego sweterka [też mi się wydawało jakoś zbyt mało!], a na normalne rękawy niestety mi zabraknie: zostało mi po jednym motku na rękaw!!!
Takiego samego kolory naturalnie już nie osiągnę!
pozdrawiam wiosennie
natalia