niedziela, 23 lutego 2014

anielska Debbie

Był raz sobie jeden jedwab - taki szemrany siedemdziesięcioprocentowy [ROWAN Summer Tweed], dość parszywy: pełen plew i supłów, a na domiar złego mdły i nudny! Nikt go nie chciał, choć on sam zadzierał nosa, że on niby z Wysp... I niechybnie byłby sczezł w czeluściach szafy, gdyby na jego drodze nie pojawiła się urocza Debbie Bliss [Angel Prints kolor 15805] - prawdziwy anioł. Właściwie różniło ich wszystko: ona delikatna, wiotka, zwiewna, on - toporny, chropowaty grubas. Jednak razem stworzyli dość dobraną parę. Raz tylko postanowili spróbować z błękitnym Dropsem [Kid-Silk Drops 26] ale był to jedynie prawie nieistotny epizod.









... a ten Drops natomiast, który pogardzał ich czerwono-żółtym ciepełkiem, lubił zaś trójkąty, szybko przygruchał sobie dwie rasowe laski: egzotyczną Indiankę Iguazu [Iguazu 1312] oraz Włoszkę Lin Arte [niestety nie wiem jaki kolor, bo motek był bez banderolki kupiony za 3 PLN z 'najwyższej półki' w Karmelkowej e-dziewiarce].
Ich związek był chłodny i mroczny...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz