wtorek, 29 kwietnia 2014

Amanda

Pewnego dnia w lutym w e-dziewiarce zauważyłam 9 motków Amande [90% bawełny 10% kaszmiru], leżących na najwyższej półce (z najtańszymi włóczkami). Amanda wstydziła się swego koloru, który faktycznie był ohydny: blady lila-róż (nr 41). Mnie też odstraszył, jednak dojechawszy do domu chwyciłam za słuchawkę prosząc nieocenioną Magdę o odłożenie Amandy dla mnie. Coś z niej planowałam, szybko jednak postanowiłam pierwszy raz w życiu podjąć próbę ufarbowania włóczki.

Czekałam na lepszą pogodę, by móc wietrzyć odór octu na zewnątrz. No i stało się:


Oczywiście mogłabym budować napięcie, ale mi się nie chce. Zabrałam się za robienie swetra "do częstego użytku". Dwa dni nabierałam 200 oczek I-cordem, X-ksy mi nie wyszły, tak jak chciałam i chyba będę pruła? Muszę zwinąć jeszcze 5 precli, a raczej dzikich kołtunów. Ktoś swoją drogą mógłby opisać na swym blogu jak najlepiej i najtrwalej powiązać precle by się nie skołtuniło, a dobrze ufarbowało.
cdn

środa, 23 kwietnia 2014

święta lipka

to taka oto bluzeczka z bawełny DROPSa o nazwie Muscat. Miła w robocie, trochę się może rozdwaja, ale za to robótka się nie skręca [wpadłam w kompleksy pod tym względem... i ćwiczę nowe sposoby przerabiania prawych o. - bluzeczka robiona była jednak w mej klasycznej manierze]

Czyje sprawne oko wykryje 'skuchę' we wzorze?

Ażur na rękawach to mój własny przyczynek. 





Lopapeysa już gotów czeka jednak na wszycie zamka, którego jeszcze nie nabyłam...

sobota, 12 kwietnia 2014

Einband

Takie robię, z tego:


Uparłam się na islandzki sweter rozpinany z żakardowym karczkiem.
Gdy w e-dziewiarce pojawiła się wełna Lopi, nie bacząc na jej przeznaczenie (chusty, ażury), postanowiłam zrealizować plan swetra.
Włóczka jest faaantastyczna, jednak skręca się niemiłosiernie i dżersej leci w prawo... a ja - szczególnie od czasu absurdalnej afery genderowej - dryfuję coraz intensywniej na lewo!
Doświadczone dziewiarki na sobotnim spotkaniu e-dziewarkowym (po którym skasowałam błotnik i zderzak o słup znaku "stacja benzynowa za 250m" - cofając, nota bene, w prawo), doradziły mi następujące środki zaradcze:
1. spruć do żakardu i nie robić na okrągło, tylko w tę i z powrotem
2. wstawić "lampasy": po jednym lub dwu o. lewych po bokach
3. co kilkanaście o. prawych dziać jedno lewe. Efekt: pionowe prążki (pręgi)
4. co kilka rzędów robić rząd oczek przekręconych.

Jeszcze na spotkaniu zaczęłam realizować punkt pierwszy...

cdn 

wtorek, 8 kwietnia 2014

Anlologia literatury z drutem w tle



w oparach absurdu:

Hermann Harry Schmitz: Trzy bajki bez morału
Kogut i dżdżownica
Pewnego piątku po wypiciu porannej kawy, pan dżdżownica rzekł do swej żony:
- Posłuchaj no Władziu, straszny tu zaduch, wypełznę troszku na górę, by się przewietrzyć.
- Mój Boże, Kacperku – przeraziła się dżdżownica – uważaj mi tylko, by ci się co złego nie przytrafiło. Wiesz przecież, że szczególnie kury są niewiarygodnie chamskie i bezwzględne.
- Jestem fatalistą – stwierdził pan dżdżownica zwięźle i pożegnał się z żoną.
Poczciwa dżdżownica cichutko popłakując odprowadziła męża wzrokiem, aż zniknął za zakrętem tunelu.
W tym samym czasie w kurniku kogut awanturował się ze swymi kurami.
- Mam już serdecznie dosyć żarcia samego ziarna. Skoro dbają tu o nie w tak mierny sposób, sam sobie czegoś poszukam na zewnątrz. Kiedy to ja zjadłem ostatnią dżdżownicę? – zaatakował swą ulubioną kurę Matyldę.
- W zielone świątki – wyjąkała Matylda ze skruchą w głosie.
Kogut trzasnął drzwiami i ruszył na podwórze. –
Tymczasem pan dżdżownica wypełzł już na powierzchnię i właśnie opuszczał otwór.
- A niech mnie! Jestem zgubiony – wymamrotał przerażony zauważywszy koguta, który właśnie dostrzegł wytęskniony smakołyk i szybkim krokiem zbliżał się do niego.
Kogut już się nachylał, by połknąć swą ofiarę, gdy pan dżdżownica wyciągnął się na swej całej długości prosto jak świeca i mówi do koguta:
- Przepraszam, jestem drutem skarpetkowym.
Kogut odskoczył natychmiast, gdyż nie lubił drutów skarpetkowych i bąknął zmieszany:
- Najmocniej przepraszam – ukłonił się lekko i poszedł sobie.
Pan dżdżownica zaśmiał się w kułak.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

niebieska dla Hani



bawełniana bluzeczka z bambusową melanżową nitką zrobiona dla mej siostrzenicy. Prezentuje ją kuzynka przyszłej właścicielki.






środa, 2 kwietnia 2014

bambusik

Jakiś czas temu w zachwycie nabyłam wiosenno-letni numer knit wear  i łapczywie zabrałam się do realizowania zawartych tam pomysłów. Doszłam też do wniosku, że to pismo w 80% zawiera projekty, które trafiają w mój gust.

Oto pierwszy efekt:





To ten wzór, w oryginale wykonany z cudnej luksusowej Pashminy...u mnie wersja dla zupełnie ubogich: z nieco ponad motka bambusa... szarego Bamboo Fine Alize iraz paru metrów kolorowego Bamboo Fine Batik Design.






Po przepierce naturalnie (i spodziewanie) cudownie się rozmnożył. Musiałam kombinować z dekoltem i pachami - wycięcia pod pachami zwiększyły się do rozmiaru XXL - jakoś jednak sytuację opanowałam ponowną sekwencją ujęcia oczek i zszyciem wcześniej zostawionych na podkrój 8 o. pod pachą.

I podobnie jak ostatnio, przysposobiłam bluzkę do noszenia po oby stronach. Tak wygląda z lewej:





Przy okazji mój patent na włączenie kolorowej nici, która jednocześnie markuje nam miejsce nabierania oczek do ozdobnego "wałeczka" - tak właściwie ku mej własnej pamięci, bo wszystkie zapiski gubię albo dzieci mi zjadają!!! [Elza właśnie złamała mi drewniane 3,5 KP!!!!!!!]:

przed wykonaniem wałeczka robimy jedno okrążenie kolorową nitką na prawo, kolejne podstawową [tu: szarą] na lewo, potem 3 okrążenia na prawo [szarą]. Następnie na dodatkowy drut nabieramy z tyłu robótki oczka z czwartego rzędu niżej. U mnie wyglądało to tak:


Potem te nabrane oczka przerabiamy na prawo  razem z tymi z drutu podstawowego. tzn jedno o. z podstawowego i jedno o. z dodatkowego razem na prawo.

jeszcze o bambusie: 
koniecznie!!! trzeba go zwinąć w kłębek przed rozpoczęciem roboty (jeśli nie nawet zaraz po zakupie), szczególnie, jeśli trzymamy w domu zwierzęta lub dzieci chętnie zasadzające się na włóczki aktualnie przerabiane!!!
Elza - potwór żywiący się przygodnie znalezionym pokarmem [często wyjętym ze śmietnika] oraz popijający go wodą z klopa [!!!] - ostatnio zapewniła mi pół dnia rozsupływania bambusa z motka dosłownie trzema sprawnymi ruchami...